- Nie gniewaj się na mnie, Katie... - usłyszałam za sobą cichy głos blondynki. Niby za co miałabym się gniewać? Widać, że coś ćpała. Gdy narkotyk przestał działać, momentalnie stała się śpiąca. Skąd ja to znam?
- Ani trochę się nie gniewam, nie mam za co. Swoją drogą to, co robisz, jest złe. - Co to jest? Koka? Nie, to nie to. Hera? Nie. Kwas na pewno nie. Morfina? Poczułam się, jakby ktoś uderzył mnie w twarz. Wszystkie te okropne wspomnienia..
- Ale ja nic takiego nie robię. - mruknęła z twarzą w poduszkach. Wole nie drążyć tematu.
Brak, a nawet niskie stężenie narkotyku w organizmie wywołuje głód narkotykowy. Cholerny ból fizyczny i psychiczny. Myślisz tylko o tym, żeby znaleźć strzykawkę. Niekoniecznie czystą. A przynajmniej tak było w moim przypadku. Łzawienie, drżenie kończyn, kichanie, mdłości, niepokój, drażliwość, nieodparta chęć zdobycia i zażycia narkotyku. Wszystko w tym samym czasie. Aż mi się słabo zrobiło. Wyciągnęłam papierosy z szuflady. Spojrzałam na dziewczynę. Chyba śpi. Wygląda całkiem uroczo. Trochę przypomina mi moją młodszą siostrę. Poczułam lekki ucisk w klatce piersiowej. Tak strasznie mi jej brakuje. Wyszłam cicho z pokoju. W salonie panował lekki półmrok, jedyne światło dawała lampka, która stała na stole. David półleżał na kanapie. Oczywiście czytał książkę, bo jakby inaczej. Zapaliłam światło. Chłopak uniósł głowę i spojrzał na mnie zdziwiony. Nie spodziewał się mnie tu. A mówiłam, że prowadzę nocny tryb życia. Jak nietoperz.
- Wiesz, co się robi o tej godzinie, gdy jest się chorym? Nie? To ja ci powiem. ŚPI SIĘ. - zabrałam mu książkę i zgasiłam lampkę, podążyłam za jego wzrokiem, który był tępo wbity w mój dekolt. - Chciałabym też zauważyć, że oczy mam nieco wyżej. Idź do siebie. Dobranoc i słodkich snów. - rzuciłam i narzuciłam kurtkę na ramiona. Trochę się rządzę. Lubię to. Mogłoby mi się to nawet spodobać tak na dłuższą metę.. Nie.
- Gdzie idziesz? - WOW! To on umie mówić?! Nie odpowiedziałam. Wyszłam z domu, od razu uderzyło mnie w twarz zimne, rześkie powietrze. Zamknęłam drzwi i włożyłam papierosa do ust. Damn. Zapomniałam o ogniu. Zaczęłam grzebać w kieszeni kurtki. Nie zawiodłam się. Znalazłam małą czarną zapaliczkę. Sorry, David. Taki mamy klimat. Choć raczej nie zauważy, że zniknęła mu zapaliczka. Powoli wydmuchiwałam kółeczka z dymu. Ciekawe co by było, gdybym nie skończyła z tym. Gdybym nadal brała morfinę. Żyłabym dalej? Sama nie wiem. Bo żeby żyć trzeba mieć odwagę. Za każdym razem, kiedy wstrzykiwałam sobie to paskudztwo, okazywałam coraz większe tchórzostwo. Muszę przyznać, że brakuje mi tego uczucia, kiedy jestem na haju. To chore i ja o tym wiem. Zapewne nie odmówiłabym sobie teraz tej chorej przyjemności. Skończyłam palić i zaczęło mi się robić coraz zimniej. Potarłam zmarznięte dłonie i wsadziłam je do kieszeni. Nie odchodziłam daleko, więc szybko dotarłam do domu. Na palcach przeszłam do swojego pokoju. Jess spała cicho pochrapując. Usiadłam na parapecie. Zapowiada się długa bezsenna noc.
Jess? :>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz