sobota, 7 listopada 2015

Od Katheriny - C.D. historii Davida

Z każdym przesunięciem małej wskazówki do przodu moja nadzieja na sen malała. Z nudów ułożyłam wszystkie ciuchy w szafie. To rzadkość widzieć mnie sprzątającą. Przyznam się bez bicia, że jestem tak zwaną bałaganiarą i najlepiej mi się żyje, gdy na podłodze leżą stosy moich ubrań i książek. Większość osób omylnie nazywa to "bałaganem", "syfem" lub nawet "burdelem". Dla mnie to nic innego jak artystyczny nieład. W końcu dopadło mnie zmęczenie. Może to śmieszne i żałosne, ale właśnie na to czekałam. Spojrzałam na zegarek, czterdzieści pięć po siódmej. Mam nadzieję, że David jeszcze trochę pośpi i będę mogła się spokojnie wyspać. Opadłam na łóżko.

***

David opuścił mój pokój, a ja leżałam w łóżku ze wzrokiem tępo wbitym w sufit. Przeczuwałam to. Przez chwilę nawet miałam plany by go olać i pójść dalej spać, ale ten cudowny gorzki zapach kawy je pokrzyżował. Kocham kawę. Chyba nawet bardziej niż.. Nie. Siebie kocham bardziej. A kto nie kocha? Przecież jestem wręcz idealna. No, prawie. Przecież ideały nie istnieją. Czyli w takim razie jestem prawie ideałem.Chwyciłam szczoteczkę do zębów i poszłam do łazienki. Po chwili stanęłam przed Davidem w swojej kochanej piżamce i w badziewnych puchatych kapciach. Leniwie przesunął po mnie wzrok.
- Smacznego. - zaśmiał się i wskazał na jedzenie.
- Chyba podziękuję. - powiedziałam i wyciągnęłam rękę po kubek z kawą, chłopak złapał kubek za ucho i przyciągnął do siebie.
- Najpierw śniadanie. - odparł stanowczo, a ja prychnęłam.
- Davidzie - zaczęłam - jestem już dużą dziewczynką, wiesz.. umiem sama wiązać buciki, myć ząbki i nie muszę trzymać się kurczowo mamusi za rączkę więc tego typu decyzje czy zjem śniadanie czy nie pozostaw mnie. - byłam śmiertelnie poważna.
- Robisz źle. - podsunął mi kubek pod nos.
- Czy robię źle czy dobrze to niestety też moja sprawa.. - uśmiechnęłam się złośliwie.

David? Przepraszam, że takie krótkie :/

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz