- Cześć - przywitałem się, znałem ją głównie z widzenia, zamieniłem z nią tylko słowo czy dwa. Była dość sympatyczna. Ostatnio zaczęliśmy rozmawiać nieco więcej kiedy została przywódczynią. No, ciekawe jak się w tym sprawdzi.
Kiwnęła głową
- Hejka, wychodzisz? - zapytała patrząc po mnie
- Taa, wybierałem się do miasta - przytaknąłem przestępując z nogi na nogę.
- Serio? Super, mogę też iść? - zapytała
- No nie wiem, a nie boisz się? - wyszczerzyłem do niej zęby w uśmiechu
- Ja? Skądże! - odpowiedziała
- Dobra, dobra. Jeśli dasz radę się wyrwać to zbierz plecak i widzimy się przy wyjściu - powiedziałem schodząc po schodkach.
Pomachała mi i ruszyła biegiem w kierunku swojego domu. Ja natomiast nie śpiesząc się podążyłem do wyjścia. Musiałem na nią i tak czekać, co mnie nie dziwi. Siedziałem sobie opierając się o kamienną ścianę kiedy pojawiła się koło mnie.
- Idziemy? - zapytała
Pokiwałem głową i wstałem.
- Tak, tak - przytaknąłem i ruszyliśmy przez jaskinię, która była tunelem na drugą stronę.
Droga leciała szybciej niż normalnie na bardzo miłej rozmowie. Wolno przechodziliśmy między drzewami aż po chwili wyszliśmy na asfaltowaną drogę, którą szliśmy dalej.
< Effy?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz