niedziela, 8 listopada 2015

Martwe Miasto cz. 2 [konkurs]

Miasto było w złym stanie, rozwalone budynki, znikające w wiszącej nad nim mgle. Samochody stojące w bezruchu. Miasto było bez życia. Mimo atmosfery grozy prezentowało się majestatycznie. Stwierdziłem jednak, że nie będę go długo podziwiać biorąc pod uwagę, że zombie w każdej chwili mogły mnie zauważyć. Ruszyłem wolno do innej ulicy, zagłębiając się w nie. rozglądałem się wokoło nasłuchując.


Ruszyłem chodnikiem mijając kolejne budynki. Pusty sklep AGD, jakąś kamienicę. Nic przydatnego. Jeden z sklepów przykuł moją uwagę. Był to sklep z zabawkami. Niezmierna upiorność tego miejsca narastała tutaj. Stare lalki i misie obserwujące każdy mój ruch, niektóre bez oczu, inne popękane. Miałem wrażenie, że to jeden z horrorów.
Coś jednak kusiło, korciło by wejść tak więc otworzyłem stare drzwi, które prawie wypadły z zawiasów. Wszedłem do sklepu po drewnianej podłodze. W mnóstwie tych starych zabawek nie było prawie nic ciekawego poza jednym, jedynym jedynym pluszowym zającem, który wyglądał na całkowicie nowego. Stał na starej ladzie. Podniosłem go oglądając lekko zdziwiony. Z tyłu był jedynie delikatnie wybrudzony z ziemi i trochę z krwi. 
Przeskoczyłem nad ladą i tym bardziej podskoczyłem zdziwiony. Leżał tam plecak, gdy go otworzyłem zobaczyłem trochę jedzenia, lekarstwa i wodę. Nieźle mnie to zdziwiło, wyglądało to jakby ktoś tu mieszkał, jednak brak jakiegokolwiek posłania, czyjejś obecności czy też śladów zabicia kogoś. Zarzuciłem plecak na drugie ramię i ruszyłem w kierunku drzwi kiedy dobiegł do moich uszu cichy głos. 
- Czekaj... - był to głos małego dziecka
Odwróciłem się momentalnie oszołomiony. Musiałem czekać 5 minut, myślałem już, że mi się zdawało kiedy nagle z starej szafy wyszedł mały chłopczyk może w wieku 10 lat. Uniosłem brwi obserwując jak zamyka szafę. Był prawie przerażająco szczupły, ubrany w brudne, ale ciepłe, dobre na obecną pogodę ubranie. Czarna grzywka przysłaniała mu czarne oczy. Zanim zdążyłem się zorientować podbiegł złapał króliczka i wrócił do szafy. Nie wiedziałem czy zacząć się śmiać czy wyjść ze sklepy. W końcu zdecydowałem, że spróbuję z nim pogadać. Odłożyłem plecaki i podszedłem do szafy, otworzyłem ją. 
- Co tu robisz? - zagadnąłem 
Siedział skulony. 
- Czekam - odpowiedział krótko
- Na kogo? - zapytałem 
- Na brata, mówił, że zaraz wróci - powiedział siadając normalnie
- Hym..., a gdzie poszedł?
- Do przyjaciół z OZZW* - odpowiedział 
- OZZW? - uniosłem brwi pytająco 
Pokiwał głową. 
- Chodzi czasem z nimi po jedzenie, nazywa się Liam, widziałeś go? - zapytał z nadzieją
- Niestety nie..., długo na niego czekasz?
- 3 godziny - stwierdził po chwili zastanowienia
Kucnąłem na przeciwko by być bardziej na jego poziomie chociaż i tak nie musiałem się dużo schylać (ah ten mój "gigantyczny" wzrost -,-). 
- Jak się nazywasz? - zapytałem
- Mike - uśmiechnął się do mnie
- Ja jestem Cezar, może pójdziesz ze mną i poszukamy twojego brata co? - zaproponowałem
- Nie mogę stąd odchodzić, nie pozwolił mi - odparł z powagą
- Zróbmy tak, ja zostawię tutaj kartkę, że go szukamy jakby wrócił, a tymczasem my go poszukamy, co ty na to? - zapytałem 
Widocznie chwilę się męczył z decyzją, jednak w końcu skinął głową wyrażając zgodę. Wygrzebał się z szafy i ubrał kurtkę, na której siedział. Przegrzebałem chwilę szafkę pod ladą jednak nigdzie nie znalazłem tak cennego papieru. W końcu zdecydowałem się na zdjęcie jednej z półek, dość artystycznie wykreśliłem na niej wiadomość. "Szukamy Cię w mieście ~Mike". Położyłem półkę na biurku tak by stała i dało się ją zobaczyć od drzwi. 
- Możemy iść - stwierdziłem zabierając plecaki 
- Mogę pomóc? - zapytał patrząc na plecaki
Kiwnąłem głową, podałem mu mój pięć razy lżejszy, był prawie pusty i ruszyliśmy do drzwi. Gdy tylko wyszliśmy poczułem jak chłopiec łapie mnie za rękę. Nie przyzwyczajony do kontaktu z dziećmi rzuciłem mu zdziwione spojrzenie. 
- Lee mówi zawsze, że mam się trzymać bo się stanie coś złego - wyjaśnił pospiesznie widząc moje zmieszanie
Kiwnąłem głową przyznając temu rację. Tak więc we dwoje ruszyliśmy dalej ulicą. Dalej w mgłę. Dalej w miasto bez życia. 
Zdjęcie Mike. Moim zdaniem lepiej je wstawić na koniec.

C.D.N. 


*OZZW - Organizacja Zwalczająca Zarażonych Wirusem

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz