- Tak, poproszę. - uśmiechnęłam się sztucznie, nawet on nie mógł się na to nabrać.
Chłopak zrobił to o co poprosiłam. Wskazałam na drzwi karząc mu tym samym, żeby wyszedł. Podskakując dostałam się do łazienki. Oczyściłam ranę. Nie jest tak fatalnie. Na skręcenie to raczej nie wygląda. Popatrzmy na pozytywy. Będę mogła całymi dniami leżeć i czytać książki, a David będzie robił za mnie praktycznie wszystko. Choć chyba już tak jest. Wyszłam z łazienki. Każdy krok bolał tak jakby ktoś wbijał mi tysiące igiełek w skórę. Współlokator stał przy drzwiach. Zauważył mnie i uśmiechnął się.
- Właśnie wychodziłem na wartę. - podeszłam do niego i zaczęłam patrzyć mu w oczy z miną zbitego psa.
- A.. przyniesiesz mi jakąś książkę, najlepiej kryminał.. - powiedziałam słodkim głosikiem.
- Jasne..
- Dzięki. Jesteś wielki. - przytuliłam go po czym gwałtownie się usunęłam. - Ale powiedz tylko komuś o tym co zrobiłam przed chwilą, psując moją reputację skończysz źle.
***
Niechętnie zwlekłam się z łóżka. Oczywiście, że nie spałam. Całą noc czytałam te durne romansidła. Postawiłam stopy na ziemi. Jęknęłam z bólu równocześnie dostając dreszczy. Dziwne uczucie. Poszłam do kuchni. Otworzyłam lodówkę i wyciągnęłam z niej kilka niezbędnych składników..
Kurcze, no. Czemu jestem taką fajtłapą? Otworzyłam szerzej okno. Co David sobie o mnie pomyśli? Raz próbowałam coś ugotować, a skończyło się to plasterkiem na każdym palcu i przypalonymi szafkami. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi i coraz głośniejsze kroki.- Kath? Co robisz? Czy ja tu czuję spaleniznę? - spytał.
- Brawo Sherlocku. - zaśmiałam się pokazując kolorowe plastry.
<David? Przepraszam, że takie krótkie.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz