Osobowość dziewczyny od razu rzuciła mi się mocno w oczy jednak nie chciałem się nią zbytnio zniechęcać, a tym bardziej zostawać w nocy sam.
- Może i mam 10 lat! - burknąłem urażony otrzepując się z ziemi
- No na tyle wyglądasz - odpowiedziała mierząc mnie wzrokiem
- Bardzo śmieszne - stwierdziłem sarkazmem poprawiając ubranie
- A żebyś wiedział - powiedziała wywracając oczami
- Okej, no to słuchaj, bo wiesz. Nie chce marnować twojego cennego czasu ale jak pójdziesz tam prosto - wskazałem jej ręką za siebie - masz 20 zombie, które chętnie posłuchają twojego pierdolenia bo mi słuchanie tego nie sprawia przyjemności
Ruszyłem wolno z kierunku, z którego przyszła, czyli w kierunku domków.
- Oj, nie denerwuj się bo Ci żyłka pęknie - powiedziała ruszając za mną chyba jedynie po to by dalej mnie irytować.
- Oj skarbie - przedrzeźniłem jej ton głosu - pękła mi już przy upadku.
Parsknęła ni to ze śmiechu ni to z pogardy, ale założyłem, że to to drugie ponieważ wyraźniejszego sygnału, że jest to śmiech nie dostałem. Nie zwracając więc na nią uwagi szedłem dalej.
- Zawsze jesteś taki wredny? - zapytała
- I kto to mówi - prychnąłem
- Ja, i tak się na wszystko wściekasz? - zignorowała moją docinkę.
- Nie - odpowiedziałem krótko
- Uuu, czyli jestem bardziej denerwująca od reszty? - zapytała
- Nie denerwujesz mnie - odpowiedziałem na tyle spokojnie na ile umiałem
- Czyżby? - uniosła kilka razy brwi
- Tak! - powiedziałem tonem, który całkowicie na to nie wskazywał.
- Dobrze już panie Nerwusie, jak się zwiesz? Czy per Pan Nerwus Ci odpowiada? - zapytała
- Cezar - odpowiedziałem
- A ja myślałam, że Napoleon - parsknęła
- Czemu? - uniosłem brwi
- Bo ledwo odstajesz od ziemi - rzuciła wrednie
- Ha, Ha, Ha - powiedziałem sarkastycznie - Może teraz ty się przedstawisz Panno Wiem wszystko najlepiej czy Ci to określenie odpowiada? - specjalnie zapytałem tak samo jak ona mnie
- Genevieve - rzuciła od niechcenia
- Gene* - zaśmiałem się cicho
- Źle to wymawiasz - burknęła
- E tam źle, inaczej - pokazałem jej język
Zobaczyłem już wolno mój dom. Do którego z jednej strony było mi śpieszno, a gdzie z drugiej strony nie chciałem iść ponieważ musiałbym siedzieć tam całkiem sam w środku nocy, co u mnie skutkowało co najmniej koszmarami i nie przespaniem całej nocy.
< Gene? :* >
*czyt. Dżini, a przynajmniej tak to Cezar wymówił
Jak coś przepraszam za przekleństwa, nie ma regulaminu więc nie wiem czy cenzurować czy co, jak coś niech mi admin powie to wygwiazdkuje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz