- Och, naprawdę? - położyłam dłoń na sercu i przybrałam bardzo wdzięczną minę. - To dla mnie niezwykły zaszczyt. Nie mogłam się doczekać, aż wreszcie to zaproponujesz. Będę, jednak miłą gospodynią i odprowadzę cię do drzwi - uśmiechnęłam się sztucznie i zaczęłam pchać Cezara w kierunku wyjścia. Nie oparł się, więc bez trudu przytrzymałam go jedną ręką. Po chwili staliśmy już przy drzwiach. - Twoja wizyta sprawiła mi niebywałą przyjemność i mam nadzieję, że będziesz wpadać wcześniej - tylko błagam nie bierz tego dosłownie, dodałam do siebie w myślach. - Dobrej nocy! - zatrzasnęłam mu drzwi przed nosem.
Chyba jeszcze coś powiedział zza drzwi, jednak kompletnie go zignorowałam, kręcąc głową. No, wreszcie. Kto, by pomyślał, że człowiek tak małego wzrostu może przyprawiać o tak wielką irytacje? Rzecz wręcz nie do pomyślenia. Szczerze miałam nadzieję, że więcej go nie spotkam. Być może jednak wędrówki nocą wcale nie były taką mądrą decyzją? Inni ludzie przyprawiali mnie o mdłości.
Nagle ziewnęłam, przypomniawszy sobie, że powoli dochodziła czwarta. Super. Teraz byłam, jak wampir. Cały dzień spałam, a w nocy chodziłam żerować na biednych krasnalach ogrodowych. Zgasiłam światło w przedpokoju i udałam się do swojego pokoju, jednak nie uszłam nawet trzech kroków, kiedy światło zapaliło się ponowie. Jęknęłam, zakrywając oczy ręką.
- Kto to był? - usłyszałam jakże niemile widziany głos swojego brata. Opuściłam dłoń i rzuciłam mu nieprzyjemne spojrzenie, które sugerowało, że jego obecność nie była mile widziana. Szczególnie, kiedy byłam padnięta i zirytowana po rozmowie z owym krasnoludkiem.
- Przywódca imperium rzymskiego - odpowiedziałam, zgodnie z prawdą. No, może nie do końca zgodnie z prawdą, ale tytuł, w tym przypadku imię, się zgadzał. - Żałuj, że go nie widziałeś. Dwa metry wzrostu i długa do pasa broda. I wcale nie nosił tych swoich klapek, tylko glany.
- To się nazywa sandały i wcale nie jest to śmieszne - przybrał minę, potwierdzającą swoje słowa. Przewróciłam tylko oczami i wyminęłam go, idąc do swojego pokoju. - Nie skończyliśmy rozmawiać!
- To mów - prychnęłam, zatrzaskując za sobą drzwi. - Ściana chętnie posłucha! - zamknęłam się na klucz i opadłam na łóżko, nie zważając na dobijanie się do drzwi ze strony brata.
Cezar?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz