czwartek, 19 listopada 2015

Od Elisabeth - C.D. historii Cezara

Szliśmy dość długo. Trzy godziny nieustannego, szybkiego marszu? To trochę za ciężko jak na mnie. Obiecuję, że kiedy wrócimy do obozu, popracuję nad kondycją. Ale przedtem wepchnę w siebie tyle kawałków pizzy ile tylko dam radę. I popiję colą.
Potem mogę ćwiczyć. 
- Heeej, Cezar, zatrzymajmy się tu na chwilę. - powiedziałam wskazując skrawek trawy.
Nie czekając na odpowiedź Cezara opadłam na ziemię. Dopiero teraz poczułam, jak bardzo bolą mnie nogi. Nie to, że jestem jakaś marudna czy słaba. Po prostu przez obowiązki dawno nie byłam na żadnych dalekich wyprawach, ok?
Poklepałam miejsce obok siebie.
- No chodź, niem, że tego chcesz! - zaśmiałam się.
Chłopak skierował kąciki ust ku górze i usiadł tuż przy mnie, przy okazji wypuszczając z rąk broń. Wyprostowałam nogi i podparłam się rękoma. Siedzieliśmy kilka minut ciszy. Nie była to niezręczna cisza, lecz przyjemna. Po prostu rozkoszowaliśmy się ciszą i chwilą spokoju.
Niestety nie był nam dany dalszy odpoczynek, ponieważ z oddali doszły do nas niepokojące dźwięki.

Cezar?
Wiem, szybkość pierwsza klasa xd

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz