piątek, 27 listopada 2015

Od Katheriny C.D. Davida

Popatrzyłam pustym wzrokiem na książkę. Doprawdy bardzo miło. Wypadałoby podziękować, ale od rana wszystko mnie kurwa wnerwia. Kocham ten stan. Wkurwia mnie nawet to, że David tak zajebiście wygląda, a ja i tak zapewne nic z tym nie zrobię, żeby no wiecie. Oleję to wszystko. Przysunęłam książkę do siebie. To miłe. Szkoda by było, gdybym powiedziała, że czytałam tę książkę milion razy. Tak jak już mówiłam, ma czarujący uśmiech i nawet przyzwoicie wygląda. Przyciągnęłam kolana do siebie i oparłam o nie brodę. Nie brałam dziś tabletek. W ogóle ich nie brałam, odkąd się tu dostałam. Czuję ucisk w klatce piersiowej. Kolejny, kolejny i kolejny. To boli, cholernie boli. Wbiłam paznokcie w kanapę. Mój oddech stawał się coraz bardziej nierównomierny.
- Kath coś się dzieje? - Zamknij się. Proszę, zamknij się i nic do mnie nie mów. Chwilę. Daj mi chwilę i to przestanie. Zaraz odpowiem. Przyrzekam. Cholerne serce. To okropnie boli. Ja.. Ja chcę, żeby przestało.
- Nie nic. - spojrzałam na niego. Blady, bardzo blady. To takie nienaturalne. Przybliżyłam się do niego. Dzieliły nas dosłownie centymetry. Popatrzyłam mu w oczy. Aha. Są szklane. To śmieszne. Wygląda, jakby się stresował. Czy on może myśli, że ja go chcę pocałować? No proszę. Nie. Już prędzej wolałabym dobrowolnie oddać go innej cizi niż zrobić pierwszy krok. Wstałam z kanapy i zaczęłam szperać w poszukiwaniu termometru. Nic takiego nie znalazłam. Damn. Muszę iść do głównej siedziby. A jeśli kogoś spotkam? Ja nie lubię ludzi. Wyciągnęłam puchaty koc z ogromnej szafy, która stała na przedpokoju. Rzuciłam mu go, a sama usiadłam na skraju i zaczęłam wiązać czarne glany.
- Trzeba się będzie tobą zająć. Jeśli nie chcesz iść do swojego pokoju, zostań tu. Mnie to i tak różnicy nie nie zrobi. Przykryj się. O! Nie licz na to, że ubiorę się w strój pielęgniarki. Co jak co, ale takie fantazje to tylko w snach. - nie dostałam odpowiedzi. Wyszłam, cicho zamykając za sobą drzwi.

Zajęło mi to mniej-więcej jakieś półgodzinki. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy. Naprawdę mu współczuję, ale przeziębienie w tych czasach to pikuś. Spał cicho pochrapując. Spojrzałam na niego. Śpiąca królewna. Nagle ogarnęło mnie dziwne uczucie. Nie potrafię go nawet nazwać. Oczywiście zignorowałam je. Gdyby tak głębiej się zastanowić to ja chyba wiem, co to jest. Najlepiej stłumić to w sobie powoli, udając, że jest mi obojętny. Przyniosłam z kuchni szklankę z wodą. Na stole położyłam różne tabletki takie jak na przykład witamina C. Umyłam ręce ciepłą wodą i związałam włosy, żeby nie wpadały mi do oczu. Dasz radę. Pamiętasz jeszcze przepis. No ba, że pamiętam, ale nie wiem, co wyjdzie. Nie wiem, czy spaghetti będzie dobrą potrawą jak na ten jego stan. Powinien raczej jeść coś lekkiego, ale ja nic innego ugotować nie potrafię. Jestem kulinarnym beztalenciem. Nie jestem ideałem i nigdy nim nie będę. Nigdy też nie będę do tego dążyła. Lubię siebie taką jaka jestem.

David? Łap chaotyczne myśli. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz