piątek, 4 grudnia 2015

Od Williama - C.D historii Haruki

W nocy jakoś tam się przekalapućkał, ale jak to zobaczyłem to już po prostu odpuściłem. Pomyślałem: "A niech sobie leży.." No i tak było aż do rana, gdy właśnie on pierwszy się obudził. Ja za to od razu poczułem, że rusza się na mnie. Mniejsza o to. Poprosiłem go, aby zrobił nam śniadanie a on posłusznie - jak zwykle zresztą - poszedł to zrobić. Kochana pokojóweczka, a do tego pielęgniarka. Chociaż noga coraz bardziej się goiła, już za niedługo miałem wreszcie wyjść z tego domu..Przez dłuższy czas można zwariować. Jakieś piętnaście minut po tym jak wyszedł z pokoju postanowiłem,że sam wstanę i pójdę tam do niego. Ziewnąłem jeszcze przed tym jak wszedłem do kuchni zbierając siły, a potem podszedłem przytulając go delikatnie. Dowalił mi takim tekstem..Hah.
-Innymi też się umiem bawić - zażartowałem wprost do jego ucha. Poczułem jak przeszedł go dreszcz. Zaśmiałem się,chwyciłem talerz i zabrałem go do stołu. Usiadłem na krześle i zjadłem wszystko zanim Haruka zdążył usiąść.
-Haruka, dzisiaj sobie wyjdę okej? Noga już mnie nie boli więc chyba mogę.- oświadczyłem mu. Wstałem od stołu tak szybko jak do niego usiadłem, a potem skierowałem się - już podpierając się tylko częściowo kulą do pokoju, aby założyć jakieś ubrania. [...] Gdy byłem już ubrany, buty były założone poszedłem do drzwi wyjściowych. Zagrodziła mi je moja pielęgniareczka z założonymi rękami na piersi.
Uśmiechnąłem się do niego półgębkiem,pochyliłem się i zbliżyłem twarz niebezpiecznie blisko jego.
- Chcesz iść ze mną? - zapytałem podchodząc do niego nieco bliżej. Podniosłem dłoń i przesunąłem nią po jego policzku, sprawiając, że na skórze miał ciarki. Patrzył mi w oczy, ponieważ przytrzymałem go tak,żeby nie mógł odwrócić wzroku. Ja również patrzyłem w jego z szerokim uśmieszkiem. Przeciągnąłem dłoń wyżej do jego włosów, zaplątałem jeden z kosmyków na palcu. Przez chwilę wydawało mi się jakby się poddał i zamknął oczy czekając na coś więcej niż tylko wgapianie się w oczy. Zaraz po tym opamiętał się otwierając oczy i zabierając moją rękę z głowy. Trwało to około pięciu sekund, więc w mgnieniu oka również się odsunąłem.
- Idź sam - mruknął cicho wymijając mnie z głową spuszczoną w dół. Odwróciłem się za nim patrząc tylko jak odchodzi.
- To będę gdzieś za godzinę.. Posiedzę sobie troszkę nad jeziorem. Jak co to wiesz, gdzie mnie szukać! - krzyknąłem będąc już jedną nogą za drzwiami. Nie usłyszałem jednak odpowiedzi, ale chyba mnie usłyszał..Dziwne by było gdyby tak się nie stało. Dzień był naprawdę ładny, słońce przygrzewało jak na ten miesiąc. Ruszyłem więc tam, gdzie zapowiedziałem. [...] Będąc już na miejscu zacząłem zachwycać się pięknem, ale i wiatrem, który szedł akurat od jeziora w moim kierunku. Usiadłem na takim malutkim półwyspie, gdzie akurat rosło drzewo. Usiadłem więc na jednym z korzeni i podziwiałem wodę. Kulę odłożyłem obok, wreszcie miałem czas zęby trochę pomyśleć sobie co właściwie stało się przez ostatni tydzień. Bo działo się bardzo dużo, w ogóle od mojego przybycia bardzo dużo się działo. Mogłem obejrzeć również nogę w spokoju. Być tak troszkę jakby zamkniętym w czterech ścianach przez cały czas to nie jest zbyt dobrze. Oparłem się o trzon drzewa. Zamknąłem oczy, nawet się nie spostrzegłem kiedy zasnąłem. Może i nie było zbyt wygodnie, ale naprawdę miło. Wiatr też nieco się uspokoił...
I wtedy właśnie usłyszałem jakiś przeraźliwy krzyk, kiedy otworzyłem oczy byłem w mieście, stałem na środku ulicy z plecakiem oraz bronią w drugiej ręce. Zarażeni pożerali którąś z ocalałych, a inni biegali dookoła mnie i mówili, żeby iść się gdzieś schować. Obserwowałem to przez dobre pięć minut, a nagle poczułem jak ktoś szturcha mnie w ramię. Ocknąłem się.
Obok mnie stał Haruka, a ja nadal siedziałem na korzeniu opierając się o drzewo. Tyłek mi zdrętwiał chyba za wszystkie czasy, a on stał z dziwną miną. Spojrzałem mu w oczy ze zdziwieniem, a potem dopiero zorientowałem się, że troszkę przysnąłem i zaraz miało się ściemniać.
- Nie było cię dłużej niż godzinę to przyszedłem - westchnął wyjaśniając mi to co się działo.
- Mhm, dobra. Przepraszam - odparłem zabierając ze sobą kulę. Po tym leżakowaniu na korzeniu poczułem się jakbym nie musiał używać już podpórki, ale gdy postawiłem chorą nogę pełnym ciężarem poczułem delikatne ukłucie. Chyba jednak nie jestem aż takim bogiem.
- Zacząłeś się o mnie martwić? - zapytałem uśmiechając się delikatnie. Odpowiedziała mi tylko cisza.
(Haruka?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz