- Cudowna pogoda na wyprowadzkę do nowego miejsca, czyż nie? - uśmiechnęłam się sztucznie.
- Prawda. Jestem Katie. - oklepałam miejsce obok, dając mu znak, że pozwalam mu usiąść obok.
Usiadł obok. Nastała długa cisza. Aż mi zaczęło dzwonić w uszach. Powinnam go spytać o imię lub coś? Potrzebuję jakichś wskazówek. Jak się rozmawia z ludźmi. W sumie... Dobra raz kozie śmierć.
- Zdradzisz mi swoje imię czy to taka pewna tajna, cenna i ważna informacja, że człowiek mojego pokroju nie może się dowiedzieć? - uśmiechnęłam się zadziornie.
- Ależ nie. Avery. - przedstawił się.
- Gdzie moje maniery. Kawy, herbaty? - spytałam wstając.
Poszłam do kuchni, a Avery za mną.
Avery? Miał być wielki powrót, ale... Wiesz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz