wtorek, 29 grudnia 2015

Od Sekhet C.D Christophera

Próbowałam stać w ciszy ale niestety, mam za długi jęzor a cierpliwość nie jest moją mocną stroną. Nie chciałam wcinać się w ich pożegnanie, po prostu jakoś tak samo wyszło, że ciągle go pospieszałam. Bądź co bądź chciałam jak najszybciej wyruszyć w drogę… A może to była czysta zazdrość, że ze mną nie żegnał się nikt. W sumie to też mógł być jakiś powód, nie wiem. Nie jestem pewna. Moja „ciemna” strona zrobiłaby to po prostu z czystej przyjemności. Tak, Sekhet ma rozdwojenie jaźni . Czasem tak bywa gdy ktoś przeżywa chorobę psychiczną. Ruszyłam więc przed siebie wolnym krokiem pozostawiając go trochę z tyłu by mógł bez przeszkód się z nią pożegnać. Skubany, ma tak długie nogi, że nadgonił mnie w minutę.
Szedł w ciszy mocno stąpając po ziemi, tak mocno, że czułam jak pod moimi małymi stopami, ziemia lekko drży. Przez chwilę bałam się na niego spojrzeć w obawie, że dostanę naganę za niestosowne zachowanie, że wykręci mi ucho jak mama robi to niegrzecznemu dziecku. W końcu zdobyłam się na odwagę by przerwać tę niezłomną ciszę.
- To twoja siostra? Macie podobne nosy..- wymruczałam pokazując palcem na czubek własnego. Chyba naprawdę zdążyłam go zdenerwować bo warknął tylko w moją stronę przyspieszając. Świetnie, ciekawe jak dogadamy się przez te parę dni. Obejrzałam się za siebie by rozeznać się, jak bardzo się już oddaliliśmy. Rudowłosa zniknęła już z przejścia, które powoli przysłaniały wysokie drzewa. Drgnęłam lekko, czując zimno zalewające moje ciało. Fajnie, tego tylko brakowało.  Skrzyżowałam ramiona na klatce piersiowej przy okazji poprawiając plecak. Christopher obejrzał się sprawdzając czy nadążam. Chyba po to się odwrócił…bynajmniej tak mi się wydawało.
- Jest coś co powinnam o tobie wiedzieć? Wiesz, tak na zaś, gdybyś mi nagle padł jak kłoda.- Spytałam z ciekawością dorównując mu kroku. Chłopak zrobił śmieszną minę, która chyba miała okazywać skupienie. Cóż, u mnie wywołała tylko falę śmiechu, na szczęście on specjalnie się tym nie przejął.
- Chyba nie. A ja? Powinienem o czymś wiedzieć?- Mruknął spoglądając na mnie ukradkiem. Minęło trochę czasu, zanim trybiki w mojej głowie przetworzyły wszystkie ważniejsze informacje o mnie samej. To, że noszę skarpetki kolorystycznie do dni tygodnia, nie jest chyba najważniejsze, prawda? A może powinnam mu powiedzieć, że zawsze śpię na jednym boku, a podczas snu leże w bezruchu jak truposz? Nie, to też nie to. Mam! Poczułam, jak żarówka włącza się nad moją głową.
- Nigdy nie próbuj mnie straszyć.- odparłam ziewając i wyrzucając pod nogi niedopałek papierosa. Tak, tak. To była naprawdę ważna informacja, która mogła uratować go przed niechcianym strachem.
- Dlaczego?- spytał sarkastycznie spoglądając na mnie. Fakt ten najwidoczniej go rozbawił bo roześmiał się dość donośnym tonem. – Mam Cię nie straszyć bo narobisz w gacie?- dodał po chwili a uśmiech nie schodził z jego twarzy.
- Nie…nie dlatego. Nie chcę żebyś mnie straszył ponieważ…ponieważ mam padaczkę.- wydukałam raczej do siebie niż do niego, spuszczając głowę. Nie lubiłam dzielić się tą informacją, gdyż była to dla mnie rzecz wstydliwa. Nikt chyba nie lubi rozmawiać o swoich chorobach. Pod nogi napatoczył mi się jakiś kamyczek, który skupił moją uwagę. Kopałam go sobie podając z nogi do nogi póki nie wpadł do pobliskiego rowu.


Chris?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz