niedziela, 6 grudnia 2015

Od Cezara C.D. Jonathana

Gdy tylko wyszedł westchnąłem ciężko. Strasznie ubolewałem nad tym, że tak wrednie go potraktowałem, wyglądał na naprawdę zmartwionego, a ja go zwyczajnie zignorowałem. Nie mniej jednak nie chciałem mówić o moim śnie, a on prawdopodobnie jako "dobry opiekun" chciałby znać wszystko ze szczegółami.


Zerknąłem za okno, pogoda nie była zła ale tylko jeśli nie musi się wychodzić na dwór. Wiało i było pełno chmur. Po chwili bezmyślnego patrzenia za okno wyszedłem na korytarz. Usłyszałem wodę w łazience. Nie było to na tyle interesujące by przykuć moją uwagę więc po prostu ruszyłem na dół. Było zimno, co wcale mi się nie podobało. Nie lubię kiedy jest mi zimno jak chyba każdy, gorszy jest tylko upał. Wszedłem do salonu i rozpaliłem w kominku by nieco się zagrzało, po czym usiałem na kanapie patrząc w ogień. 
Zacząłem wyliczać sobie w głowię co muszę zrobić. Często tak robię by zwyczajnie o niczym nie zapomnieć, co zdarza mi się dość często. Wolę bujać w chmurach niż trzymać się ziemi, a to wcale mi nie pomaga. Przymrużyłem oczy i po chwili film całkiem mi się urwał. Nie wiem czy spałem, ale jeśli spałem to nic mi się nie śniło. Po dłuższej chwili ktoś szturchnął mnie w ramię. Wyprostowałem się gwałtownie nagle zdając sobie sprawę, że straciłem całkowicie poczucie czasu. 
- Wychodzę, Jon jest u siebie, a ty nie śpij w salonie tylko się połóż jak jesteś zmęczony - powiedziała moja współlokatorka 
Odpowiedziałem jej jedynie nieprzytomnym kiwnięciem głową. Na co ona westchnęła cicho i wyszła. Siedziałem tak jeszcze chwilę ale gdy znów poczułem, że prawie zasypiam wstałem energicznie. Nie mogłem tak przesiedzieć całego dnia, było to wręcz nie do pomyślenia. Złe sny to nie powód by siedzieć cały dzień w jakimś dziwnym stanie. 
Ruszyłem wolnym krokiem do kuchni, jednak zegar wskazał mi, że czas już bardziej na obiad niż na śniadanie, za którego przyrządzanie właśnie miałem się zabrać. Wyciągnąłem resztki mięsa jelenia, które dostałem przyrządzone od Chloe. Naprawdę podziwiam ją, że potrafi prawie jak żywego jelenia obrać ze skóry i poćwiartować, dla mnie zawsze nawet tak mała część przemocy jest okropna. Wrzuciłem kawałki mięsa na patelnie starając się kolejny raz nie przypalić jedzenia by nie musieć jeść po raz kolejny spalenizny. Po kilku minutach kawałki te już skwierczały i wydobywał się z nich całkiem przyjemny zapach.
Nie musiałem czekać długo by mój współlokator zwlekł się na dół. Właściwie to się tego spodziewałem, zawsze kiedy zdarzało mi się coś gotować on po sekundzie był w kuchni.
- Cześć - bąknąłem
- No hej..., co tam gotujesz? - zapytał zerkając mi na patelnie
- Nic takiego, trochę mięsa od Chloe, chcesz też?

< Jon? >
Sorka, że tak długo mam "nie chce mi się" na życie, a ten cytat wrzucam praktycznie w każdą czynność poza oglądaniem durnych filmów na yt, więc tego..., ale już jest!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz