niedziela, 3 stycznia 2016

Od Sekhet C.D Chrisa

Gdy Chris zgodził się na moją propozycje, bez ociągania się zaczęłam przetrząsać parter. Oczywiście wszystkie szafki i szuflady były ogołocone do cna. Wcale mnie to nie dziwiło, w końcu od Wielkiego Wybuchu minęło już trochę czasu, na pewno nie jedna osoba odwiedziła ten dom przed nami. Obeszłam wszystkie pokoje w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby się nam przydać. Łazienka i kuchnia nie zaoferowały mi nic ciekawego więc przeszłam do największego z pokoi, a mianowicie salonu. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi się w oczy po przekroczeniu progu był mały barek, a bynajmniej to co po nim pozostało. Widząc samotnie stojącą butelkę Jack’a Daniels’a  sięgnęłam po nią zachłannymi rączkami, po czym schowałam ją do praktycznie pustego plecaka.
Nagle do moich uszu dobiegł hałas od strony schodów. To Chris, zbiegał na dół jak poparzony. Ucieka przed czymś, pomyślałam i szybko pobiegłam to sprawdzić. Jak zwykle, moje podejrzenia były omylne. Wystraszona i lekko podirytowana spytałam, czy to potwory zmusiły go do ucieczki czy tylko postanowił mnie nastraszyć, mimo iż prosiłam by tego nie robił. Ten tylko radośnie pokręcił głową a na jego twarzy pojawił się  szeroki uśmiech. Gdy uniósł dłoń z wiszącą błyskotką na mojej twarzy również zawitał banan lecz gdy zaproponował mi owy wisiorek, mina mi zrzedła.
- Nie, nie mogę.- wydukałam spoglądając na jego rozpromienioną twarz. On zaś tylko odchrząknął jakby chciał przez to powiedzieć „ nie przyjmuję odmowy”. Spojrzałam jeszcze raz na błyszczący wisiorek , o który był cały ten raban. – No dobra. – mruknęłam zrezygnowana. Chłopak delikatnie podał mi naszyjnik bym mogła się mu dokładniej przyjrzeć. Małe serduszko wysadzane równie maleńkimi diamencikami błyszczało na tle mojej bladej skóry.
- To taki miły gest z twojej strony, czy może chodzi Ci o coś poważniejszego? - uśmiechnęłam się puszczając mu oczko. Na te słowa i głupi geścik, który padł z mojej strony chłopak poczerwieniał a uśmiech zmył się z jego pięknej buźki. Roześmiałam się ukazując swoje białe ząbki. – To może klękniesz, tak dla lepszego efektu?- dodałam po chwili ze śmiechem. Chris odchrząknął i odwrócił wzrok czerwieniąc się jeszcze troszeczkę. Nie powiem, bawiło mnie to i bardzo. Zaraz jednak poklepałam go po ramieniu uśmiechając się nieco cieplej.
- To taki żart, przecież wiesz, że mam nie po kolei we łbie.-  uniosłam palcami kąciki jego ust.- No już, nie bądź taki gbur, przepraszam i dziękuję za prezent. Mógłbyś mi go założyć? – odwróciłam się tyłem podając mu błyskotkę po czym odgarnęłam włosy na bok, by ułatwić mu zapięcie wisiorka. Zaraz było po wszystkim, podziękowałam mu jeszcze raz i spięłam włosy w kitkę. Zarzuciłam jeszcze kaptur na głowę i schowałam wisiorek pod koszulkę. Kiwnęłam do niego  i ruszyłam powoli na zewnątrz , ta samą drogą, którą weszliśmy. Słońce powoli wzchodziło ponad horyzont. Wtedy Chris uśmiechnął się widocznie zadowolony z jego pobudki.

- To gdzie teraz? – spytałam zatrzymując się i przy okazji wystawiając twarz na pierwsze promienie słońca.

Chris?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz