Gdy Chris zgodził się na moją propozycje, bez ociągania się
zaczęłam przetrząsać parter. Oczywiście wszystkie szafki i szuflady były
ogołocone do cna. Wcale mnie to nie dziwiło, w końcu od Wielkiego Wybuchu
minęło już trochę czasu, na pewno nie jedna osoba odwiedziła ten dom przed
nami. Obeszłam wszystkie pokoje w poszukiwaniu czegokolwiek co mogłoby się nam
przydać. Łazienka i kuchnia nie zaoferowały mi nic ciekawego więc przeszłam do
największego z pokoi, a mianowicie salonu. Pierwszą rzeczą, która rzuciła mi
się w oczy po przekroczeniu progu był mały barek, a bynajmniej to co po nim
pozostało. Widząc samotnie stojącą butelkę Jack’a Daniels’a sięgnęłam po nią zachłannymi rączkami, po czym
schowałam ją do praktycznie pustego plecaka.
Nagle do moich uszu dobiegł hałas
od strony schodów. To Chris, zbiegał na dół jak poparzony. Ucieka przed czymś,
pomyślałam i szybko pobiegłam to sprawdzić. Jak zwykle, moje podejrzenia były omylne.
Wystraszona i lekko podirytowana spytałam, czy to potwory zmusiły go do
ucieczki czy tylko postanowił mnie nastraszyć, mimo iż prosiłam by tego nie
robił. Ten tylko radośnie pokręcił głową a na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. Gdy uniósł dłoń z wiszącą
błyskotką na mojej twarzy również zawitał banan lecz gdy zaproponował mi owy
wisiorek, mina mi zrzedła.
- Nie, nie mogę.- wydukałam spoglądając na jego
rozpromienioną twarz. On zaś tylko odchrząknął jakby chciał przez to powiedzieć
„ nie przyjmuję odmowy”. Spojrzałam jeszcze raz na błyszczący wisiorek , o który
był cały ten raban. – No dobra. – mruknęłam zrezygnowana. Chłopak delikatnie
podał mi naszyjnik bym mogła się mu dokładniej przyjrzeć. Małe serduszko
wysadzane równie maleńkimi diamencikami błyszczało na tle mojej bladej skóry.
- To taki miły gest z twojej strony, czy może chodzi Ci o
coś poważniejszego? - uśmiechnęłam się puszczając mu oczko. Na te słowa i głupi
geścik, który padł z mojej strony chłopak poczerwieniał a uśmiech zmył się z
jego pięknej buźki. Roześmiałam się ukazując swoje białe ząbki. – To może
klękniesz, tak dla lepszego efektu?- dodałam po chwili ze śmiechem. Chris odchrząknął i odwrócił wzrok czerwieniąc się jeszcze troszeczkę. Nie powiem,
bawiło mnie to i bardzo. Zaraz jednak poklepałam go po ramieniu uśmiechając się
nieco cieplej.
- To taki żart, przecież wiesz, że mam nie po kolei we
łbie.- uniosłam palcami kąciki jego
ust.- No już, nie bądź taki gbur, przepraszam i dziękuję za prezent. Mógłbyś mi
go założyć? – odwróciłam się tyłem podając mu błyskotkę po czym odgarnęłam włosy
na bok, by ułatwić mu zapięcie wisiorka. Zaraz było po wszystkim, podziękowałam
mu jeszcze raz i spięłam włosy w kitkę. Zarzuciłam jeszcze kaptur na
głowę i schowałam wisiorek pod koszulkę. Kiwnęłam do niego i ruszyłam powoli na zewnątrz , ta samą drogą, którą
weszliśmy. Słońce powoli wzchodziło ponad horyzont. Wtedy Chris uśmiechnął się widocznie
zadowolony z jego pobudki.
- To gdzie teraz? – spytałam zatrzymując się i przy okazji wystawiając
twarz na pierwsze promienie słońca.
Chris?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz