piątek, 1 stycznia 2016

Od Haruki - C.D historii Murtagha

Transfuzja krwi nie była niczym prostym. W prawidłowych warunkach robiłbym badania, ale nie było na to czasu. Spytałem tylko chłopaków czy ostatnio na coś chorowali. Zaprzeczyli. Miałem wątpliwości co do Williama. Nie dawno miał przecież kontuzję, ale regularnie go badałem i nic nie wskazywało na obecność jakiś drobnoustrojów. Po kolei każdy z nich siadał przy łóżku. Odkażałem miejsca nakłuć i wbijałem wenflony z rurkami przetaczającymi krew w jedną stronę. Każdy z chłopaków dał po trochę krwi. Widać, że po tym zabiegu byli osłabieni, ale dziewczyna nabrała kolorów. Byłem już pewien, że wyzdrowieje. Podpiąłem jej kroplówkę z witaminami.
-Może na razie nie ruszajcie się stąd. Po transfuzji lepiej chwilkę odpocząć. - powiedziałem cicho.
-No... czuję się trochę wypompowany. - westchnął William – Chodźcie chłopaki. Pogramy sobie w karty. - rzucił radośnie mężczyzna i klepnął Cezara w ramię – To dziewczę jest w dobrych rękach. Nie ma się co martwić. - uśmiechnął się szczerze w moją stronę. Ja tylko westchnąłem lekko i usiadłem na krześle obok łóżka, na którym leżała dziewczyna. Trzeba było czekać aż się obudzi. Mogła być w małym szoku.

( Sekhet? Murtagh? )

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz