piątek, 1 stycznia 2016

Od Christophera - CD historii Cezara

Gen mnie zabije, pomyślałem. Szybko udałem się do domu i zanim zdążyłem się spostrzec - dwie godziny minęły. Spotkałem się z Cezarem w tym samym miejscu, co poprzednio. Znaczy, nie do końca, bo pewnie zombiaki nadal tam były, ale... Dobra, nie ważne.
- Gdzie dokładnie chcesz się udać? - zapytałem.
- No, raczej, że do miasta - pokręcił głową, jakbym był jakiś ułomny.
Przez chwilę szliśmy przez jakiś czas w milczeniu, a jedynym towarzyszącym nam dźwiękiem był tupot naszych stóp i szelest drzew poruszających się na lekkim, chłodnawym wietrze. Myśląc o nim, opatuliłem się mocniej kurtką i, idąc śladem Cezara, narzuciłem sobie kaptur na głowę.
- Jak daleko jest miasto? - mruknąłem z zastanowieniem. - Rozumiesz, nie jestem zbytnim fanem opuszczania terenów obozu.
- Jakieś cztery godziny drogi - odpowiedział, a potem ponownie zamilkł.
Cóż, nie szykowało się na przyjacielską rozmowę.
Za nim się obejrzałem, wyszliśmy z lasu i zmierzaliśmy już ku jaskini, przez którą można było wyjść do zewnętrznego świata. Albo wejść do Obozu. Jak kto woli.
Tak czy inaczej, ostatnim razem, kiedy przekraczałem teren, wybierałem się na radosną wycieczkę po lesie. Było to może jakiś rok temu. Szedłem całkowicie sam, co może świadczyć o mojej głupocie. Nie byłem, jednak w stanie dłużej usiedzieć na tyłku, w tym przeklętym miejscu. Dopiero moja przeklęta siostra uświadomiła mi, jakim jestem matołem. Miło z jej strony.
- Grobowa atmosfera, jak na cztery godziny wędrówki - prychnąłem cicho.

Cezar? Weno, where are you?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz