poniedziałek, 4 stycznia 2016

Od Cezara C.D. Genevieve

Jako, że do wybuchów Gene zdążyłem się już trochę przyzwyczaić nie zrobiło to na mnie większego wrażenia. Stałem tak jeszcze chwilę patrząc w drzwi kuchni, a później jak nigdy nic ruszyłem do siebie zastanawiając się nad kolacją. Prędzej czy później jej przejdzie tak jak ostatnio. Albo może nie? To się okaże, ale w żadnym wypadku nie było co się tym przejmować. Trochę faktycznie się narzucałem, no i skoro chce pobyć jakiś czas sama niech pobędzie. Zamknąłem za sobą drzwi domu. Wziąłem się za robienie kolacji. Usłyszałem pukanie do drzwi. Stwierdziłem, że to Gene bądź jakakolwiek inna osoba, która ode mnie coś chce. Ruszyłem do nich i je otworzyłem.
- Zastanowiłeś się? - usłyszałem opryskliwy głos w  mojej głowie, a moim oczom ukazał się Leslie
- Już coś Ci o tym mówiłem - zauważyłem obojętnie.
- Powiedziałeś, że się zastanowisz - warknął trochę agresywniej
- A co miałem Ci powiedzieć? Tak, jasne, nie ma problemu, przecież to nic takiego? - skrzywiłem się.
- Ale to... - urwał bo usłyszał jakieś kroki obejrzał się
Westchnąłem cicho.
- Wejdź - powiedziałem i otworzyłem mu drzwi
Wsunął się do środka, a ja zamknąłem je za nim
- Herbaty? - zapytałem ruszając do kuchni
- Żartujesz sobie? - odpowiedział podążając za mną
- Tak - uśmiechnąłem się lekko zgarniając talerz z kanapkami, które przygotowałem sobie wcześniej
- Mi nie jest do śmiechu, mam Ci wyznaczyć konkretny termin na decyzję? - wbił we mnie swoje ślepia
- Nie - odpowiedziałem siadając na blacie - to nie jest takie proste.
- Właśnie, że jest - odgryzł się
No i znów pukanie do drzwi, uwzięli się?
- Zaczekaj - powiedziałem do swojego gościa i ruszyłem do drzwi
Uchyliłem je lekko i zobaczyłem Gene.
- Czego byś ode mnie chciała? - zapytałem
- Ja chciałam prze... - zaczęła
- Dobra, pogadamy później okej? - przerwałem jej
Wyraz jej twarzy nie dość, że wyrażał ogromne zdziwienie to i rosnący gniew.
- Co? - uniosła brwi jakby nie wiedziała czy wziąć to za żart
- Nie mam teraz czasu, możemy o tym pogadać później? - zapytałem
Chyba pierwszy raz prosto w twarz powiedziałem jej, że nie mam dla niej kompletnie czasu. Chwilę chyba się wahała co zrobić.
- Znowu kłamiesz - powiedziała całkiem zmieniając temat
- Jak kłamię? - starałem się udawać głupiego.
- Nie wiem jeszcze, ale coś ukrywasz i to mocno - odpowiedziała chcą otworzyć drzwi
Przytrzymałem je mocno. Uśmiechnęła się jakby z tryumfem, jednak zaraz na jej twarz wpłynęła złość
- Wpuść mnie w tej chwili - warknęła.

< Gene? Opisz teraz nwm, coś co było jak Cezar poszedł albo jak wchodzi i nic tam nie ma, ja potem to przejmę bo trochę to za długie już xd>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz